Powiedzmy sobie szczerze: w swoim czasie traktowałam inicjację jako fetysz. Była to wtedy rzecz w Polsce absolutnie nieosiągalna, a trudno mi było podjąć decyzję o wyjeździe z kraju. Co jest niedostępne urasta do ogromnej rangi. Wydawało mi się, że inicjacja to wszystko, czego potrzeba: abrakadabra, przekaz energii i oto zamiast zwykłej osoby staję się czarownicą. Słyszę głos bogów. Nic mi więcej nie potrzeba.
W codziennym języku “inicjacja” pada zwykle w kontekście “inicjacji seksualnej”. Jeżeli ktoś nie jest gotowy na inicjację, może wywrócić jego świat do góry nogami. Jeżeli jest gotowy i przechodzi przez nią z miłości, jest wspaniałym doznaniem. Jednocześnie taka inicjacja to tylko konsekwencja dotychczasowych uczuć i doświadczeń. Jest wstępem do dalszego życia, jako osoby seksualnie aktywnej w przypadku inicjacji seksualnej lub jako aktywnej czarownicy w przypadku inicjacji w wicca.
Nie jest tak, że potrzeba tylko inicjacji, żeby zostać czarownicą. Dokonuje się ona w kowenie po to, żeby móc aktywnie uczestniczyć w jego pracy. Dopiero po inicjacji zaczyna się prawdziwa nauka. Samo uzyskanie inicjacji i wycofanie się z kowenu nie ma sensu. Nie jest również dobrym pomysłem uzyskanie inicjacji po to, żeby inicjować znajomych i rozpocząć pracę w tak powstałym kowenie, ponieważ brakuje wtedy doświadczenia nauki i wspólnoty w kowenie macierzystym. Daje się wtedy mniej własnemu kowenowi.
W wicca tradycyjnym mamy do czynienia z trzema stopniami inicjacji. Pierwszy stopień to stanie się czarownicą i kapłanką/kapłanem i rozpoczęcie nauki. Wtedy można poznać sekrety strzeżone przysięgą złożoną podczas inicjacji. Drugi stopień to wzięcie odpowiedzialności za swoje czyny, większa moc, większa samodzielność, to zmierzenie się z głębszymi misteriami i własną ciemną stroną. Trzeci stopień to ukoronowanie całego procesu. I wtedy dopiero zaczyna się prawdziwa nauka! Tyle, że sami jesteśmy swoim nauczycielem i nie ma już kogoś, na kim łatwo się oprzeć.
Inicjacja nie jest jednym standardowym przeżyciem dla wszystkich. W warstwie energetycznej to dostrojenie do pewnego poziomu, który potrzebujemy osiągnąć, żeby korzystać w pełni z mocy czarownic. Ponieważ każdy jest inny, dla każdego będzie to inna zmiana i inne odczucie. Dlatego należy odnosić się z dystansem do twierdzeń, że po inicjacji stanie się to i to. Bogowie rzeźbią swoich wyznawców, zsyłają im lekcje i doświadczenia, aby stworzyć czarownicę, ale dla każdego owe lekcje będą inne. Powiada się, że po inicjacji można spodziewać się daleko idących zmian: zmiany pracy, przyjaciół, partnera, miejsca zamieszkania i czego tylko się da. To jednak nie jest regułą. Jeżeli do inicjacji przystępuje osoba, która ma już życie ułożone w harmonii z sobą i Bogami, to zmiany nie muszą zajść. Taka osoba już pasuje do wicca i nie trzeba jej dodatkowo zmieniać za pomocą ciosów zadawanych przez los.
Jednocześnie nie należy uważać, że inicjacja, czy szerzej, wicca rozwiąże nasze kłopoty. Kłopoty musimy rozwiązać sami. Inicjacja może tylko je pogorszyć, aż do punktu, kiedy zabierzemy się za siebie. Nie jest celem wicca poukładanie człowieka; wicca tradycyjne nie jest psychoterapią, cokolwiek nie mówiliby niektórzy eklektycy, z szanowaną przez mnie Starhawk na czele. Poukładanie może nastąpić, ale nie musi. Praca magiczna czyni z człowieka idealnego wyznawcę Bogów, a idealny wyznawca niekoniecznie jest zupełnie psychicznie poukładany. Można spotkać na to żywe dowody.
Piszę o tym, uważając, że czytelnik naprawdę zainteresowany wicca powinien wiedzieć, czego się spodziewać. Jeżeli serce ciągnie go w stronę wicca, to uda mu się zostać jednym z nich. Inicjacja jest konieczna, żeby zostać czarownicą, ale nie jest jakimś uprawnieniem, które należy zdobyć i uciec, żeby robić to, co się chce, ani nagłym rozwiązaniem wszelkich problemów.
Poszukiwacz, jeżeli tego naprawdę chce i jeśli będzie odpowiednią osobą, znajdzie rodzinę, do której zawsze należał: kowen czarownic, który da mu wiedzę, naukę, doświadczenie, ale też miłość i zaufanie, które odwzajemni. Pewnego dnia dojrzeje do opuszczenia rodziny, aby założyć własną, i przekaże dalej miłość otrzymaną w kowenie, razem z wiecznie podtrzymywanym płomieniem tradycji.