Słynni czarownicy

Każda opowieść o historii wicca zaczyna się od Geralda Brosseau Gardnera. Inaczej nie jest to opowieść o historii, tylko spekulacje.

Na publikowanych zdjęciach Gerald Gardner (1884-1964) jest starszym panem z kozią bródką. Odkrył wicca już na emeryturze. Po latach spędzonych w koloniach jako brytyjski urzędnik i antropolog amator, Gardner postanowił osiąść w Anglii. W 1938 roku przeniósł się z Londynu na prowincję, w rejon New Forest. Tam odkrył amatorski Teatr Różokrzyżowców w pobliskim Christchurch i poznać miał grupę, która wprowadziła go w tajniki podupadłego, lecz starożytnego kultu czarownic. We wrześniu 1939 roku, według własnych słów, Gardner został inicjowany.

Inicjatorką miała być Dorothy Clutterbuck (1880 – 1951). Przez lata istnienie owej damy nie było dowiedzione. Ostatecznie dało się ustalić, że istotnie, w New Forest mieszkała pani o tym nazwisku, posiadaczka opisywanych przez Gardnera kosztownych pereł, osoba majętna i szanowana w swoim środowisku. Było to środowisko konserwatywne. Dorothy Clutterbuck rzeczywiście grała w teatrze, ale nie w Teatrze Różokrzyżowców, lecz z Mill House Players. Świadectwa oraz własne zachowane pamiętniki ukazują ją jako osobę stateczną, a nawet pobożną. Albo dobrze kryła się z czarostwem, albo też Gardner podał jej nazwisko, aby chronić kogoś innego.

W pismach Gardnera nigdzie nie jest powiedziane, że inicjować go miała Dorothy Clutterbuck, jedynie że inicjacja odbyła się w jej domu. Prawdopodobną inicjatorką była niejaka Dafo, aktorka i reżyser w Teatrze Różokrzyżowców. Została pierwszą arcykapłanką Gardnera. Razem założyli kowen we wczesnych latach pięćdziesiątych. Dafo wycofała się z magicznego partnerstwa już w 1952 roku, z obawy, że zapędy popularyzatorskie Gardnera w stosunku do Wicca zaszkodzą jej reputacji. Do końca życia odmawiała udzielenia informacji co do początków Wicca, i tak jedynym źródłem wiedzy pozostaje Garner.

W 1947 roku Gardner spotkał Crowleya i uzyskał pozwolenie na otworzenie obozu O.T.O. Nie zaczął jednak działać w Ordo Templi Orientis. Zamiast tego, zaczął popularyzować czarostwo. Uzyskawszy w tym samym roku pozwolenie czarownic, przedstawił ich wierzenia i praktyki w powieści “High Magic’s Aid”, któwowych kowenów, jak gdyby obawiał się, że Wicca nie przetrwa jego śmierci. Prawdopodobnie na tym tle zerwał z pierwotnym środowiskiem, które go inicjowało, i istniej teoria, że nie był wprowadzony do “wewnętrznych misteriów” tej grupy. To tłumaczyłoby zapożyczenia z Crowleya i masonerii, którymi Gardner uzupełniał niekompletne rytuały czarostwa. Z drugiej strony, tradycja czarownic mogła mieć luki, które Gardner wypełnił.

Tak czy inaczej, dzięki niezłomnemu popularyzowaniu wicca we wszelkich dostępnych mediach i inicjowaniu nowych osób, które zgłaszały się do niego, kierowane jego medialną sławą, Gardner został ojcem założycielem współczesnego wicca.

Osobą, która obok Gardnera zrobiła dla wicca najwięcej, jest Doreen Valiente (1922-1999). Od wczesnej młodości interesowała się magią i czarostwem. W 1952 roku, przeczytawszy w prasie artykuł wspominający o działającym kowenie, nawiązała korespondencję z Gardnerem. Członkini kowenu Gardnera od 1953, włożyła ogromny wkład w Księgę Cieni. Jest autorką m.in. “Przykazania Bogini” i zastąpiła materiał wzięty z Crowleya własną poezją. Współpraca z Gardnerem popsuła się w 1957 roku, kiedy Valiente już jako arcykapłanka Gardnera zajęła stanowisko, że czarownice powinny stronić od rozgłosu. Na tym tle doszło do rozłamu, a miejsce Valiente w kręgu Gardnera w Hertfordshire zajęła Dayonis. Valiente założyła własny kowen z Nedem Grove. W latach siedemdziesiątych zaczęła publikować własne książki: “ABC of Witchcraft” (1973), “Natural Magic” (1975) oraz “Przyszłość czarostwa” (1978), w którym zamieściła Księgę Cieni dla samotnie praktykujących. Po rozstaniu z Gardnerem poszukiwała tradycji czarostwa starszych niż wicca. Przez jakiś czas pracowała z Robertem Cochranem, który twierdził, że do takiej należy. Valiente wierzyła mu tylko do czasu. Owocem fascynacji tradycją Cochrana była napisana wspólnie z Evanem Johnem Jonesem “Witchcraft. A Tradition Renewed”. W 1989 roku opublikowała autobiografię, “The Rebirth of Witchcraft”. Do końca życia udzielała się na scenie wiccańskiej, poszukując źródeł Wicca, tradycji starszych niż gardneriyjska oraz udzielając informacji i współpracując z następnym pokoleniem, np. z Farrarami.

Po odejściu Valiente Gardner inicjował bardzo wiele osób i zachęcał je do zakładania własnych kowenów. Patricia Crowther założyła koweny w Yorkshire i Lancashire, Eleanor “Ray” Bone w południowym Londynie, a Monique Wilson (Olwen) dwa w Szkocji. Ta linia w 1963 roku pojawiła się w USA. Wicca zaczęło się rozprzestrzeniać.

Popularność Wicca sprawiła, że pojawili się uzurpatorzy. Największym z nich stał się Alex Sanders, “Król Czarownic”, na którego współcześni mu gardneryjczycy patrzyli z rozbawieniem i przerażeniem. Dziś tradycja aleksandryjska uważana jest za równie szacowną, co gardneryjska.

Alex Sanders (1926-1988) zyskał rozgłos w 1962 roku, kiedy to stał się bohaterem ilustrowanego fotografiami artykułu w lokalnej gazecie Manchester Evening Chronicle and News. Fotografie przedstawiały Sandersa podczas własnego rytuału opartego na egipskiej Księdze Umarłych. Sanders ubrany był w szaty pokryte symbolami z Księgi Salomona. W artykule Sanders twierdził, że jest inicjowanym czarownikiem. Sprawa okazała się brzemienna w skutki.

Po pierwsze, Sanders stracił pracę w bibliotece, z której pożyczył książkę, aby kopiować z niej ezoteryczne symbole na szatach. Po drugie, reakcja czytelników na artykuł była gwałtowna i ucierpiały na niej czarownice gardneryjskie, próbujące odciąć się od “pajaca” Sandersa.

Sanders już od wczesnych lat sześćdziesiątych próbował zyskać inicjację w kowenie, ale odmawiano mu. W końcu jednak uzyskał inicjację, mimo, że osoby, które miały go inicjować, nie przyznawały się do tego, zapewne w obawie przed ostracyzmem ze strony innych. Sanders twierdził, że został inicjowany w dzieciństwie przez własną babkę, więc inicjacja przez gardneryjczyków nie była mu tak naprawdę potrzebna. Niestety, babcia, która miała go inicjować, pani Bibby, zmarła przed urodzeniem Alexa.

W latach sześćdziesiątych Alex prowadził kowen w Londynie, który wykształcił bardzo wiele osób i dał początek tradycji aleksandryjskiej. Arcykapłanką Sandersa był jego fotogeniczna żona Maxine Sanders, która wspomagała go w popularyzacji wicca. Popularyzacja ta nie zawsze była szczęśliwa i graniczyła ze sztuczkami cyrkowymi (Sandersowie urządzili np. publiczny pokaz w teatrze). Alex Sanders pokazuje, że twórcy nowych religii bywają nieznośni dla otoczenia, ale ich dzieła bronią się same. “Był jak Joker w talii kart i miał swoją rolę do odegrania”, powiedzieli Farrarowie w “A Witches’ Bible”. Przy całej swojej sensacyjnej otoczce Sanders był pełnym erudycji magiem i odważnym eksperymentatorem, oddanym magicznej pracy. Stworzona przez niego tradycja jest liczna i prężnie działająca.

Alex Sanders i Maxine Sanders rozstali się i podążyli własnymi magicznymi ścieżkami. Oboje wykształcili następne pokolenia aleksandryjczyków. Alex zmarł w 1988 roku, a Maxine pozostaje aktywna w środowisku wiccańskim. Swoje niezwykłe,  życie opisała w autobiografii “The Firechild”.

Czarownikiem ważnym dla Amerykanów, a pośrednio i dla nas, jest Raymond Buckland (ur.1934), Brytyjczyk, który w 1962 roku przeprowadził się do Ameryki, a w 1963 został inicjowany przez arcykapłankę Gardnera, Monique Wilson czyli Lady Olwen. Razem z żoną Rosemary sprowadził tradycje gardneriańską do Stanów Zjednoczonych i dał początek tzw. linii Long Island, połowie gardneryjczyków w Stanach. Ta linia jednym w Stanach się podoba, innym nie, jak to zwykle między ludźmi i czarownicami bywa, niektórzy opowiadają, że Rosemary Buckland, która przeszła na chrześcijaństwo, cofnęła wszystkie inicjacje, których udzieliła, a więc linia jest w ogóle nieważna – plotki, plotki, nieżyczliwe plotki.

Sam Buckland odszedł od tradycji w 1973 roku, zostawiając kowen pod opieką pary Theos i Phoenixa, sam zaś zajął się upowszechnianiem bardziej demokratycznej wicca. Seax Wicca, czyli wicca saksońska, w której jest tylko jeden stopień inicjacji, powstała od zera, pokazując, że tradycję można stworzyć nie powołując się na babcię czarownicę, a jedynie kierując się własnym odczuciem i zdaniem. W ten sposób Raymond Buckland zaznaczył się w historii nie tylko amerykańskiego wicca, ale w historii pogaństwa na świecie. Jego książka “The Tree” jest Księgą Cieni tradycji saksońskiej, zrywając ze zwyczajem trzymania wewnętrznych materiałów tradycji w sekrecie pod przysięgą. Raymond Buckland był też twórcą korespondencyjnych kursów wicca we wczesnych latach osiemdziesiątych, co było dalszym odejściem od tradycji nauczania twarzą w twarz. Uważał, że osoby bez kontaktu z kowenem również powinny mieć dostęp do tradycji. Podobnego zdania był Ed Fitch, autor powszechnie dostępnych rytuałów (“Magical Rites from the Cristal Well”), które stanowiły rodzaj podręcznika samodzielnej praktyki. Krążyły w odpisach, a w 1971 roku zostały wyydane jako książka.

Inną osobą, która zostawiła na współczesnym wicca niezatarty ślad, jest Starhawk. Wicca eklektyczne w jej wydaniu staje się narzędziem zmiany świata i samego siebie. Co ciekawe, Starhawk nie używa nigdy nazwy “wicca”, tylko czarostwo, i słusznie, ponieważ jej czarostwo w większości wicca nie przypomina. Miriam Samos (1951), jak brzmi jej prawdziwe nazwisko, była duchowym dzieckiem lat sześćdziesiątych, chociaż w przeciwieństwie do większości osób ze swojego pokolenia, zachowała jego ideały. W liceum protestowała przeciwko wojnie w Wietnamie. W młodości niespokojna dusza, wędrująca z jednego końca amerykańskiego kontynentu na drugi, pochodząca z Kalifornii, co ma swoje znaczenie, uczyła się od Zsuzsanny Budapest, dianitki, i od Victora Andersona, szamana, jednak podążała własną ścieżką. Jej pierwsza wydana książka, “Taniec Spirali”(1979), ukazuje tę własną ścieżkę, która porwała między innymi mnie. Starhawk łączy magię, feminizm, świadomość ekologiczną, refleksję społeczną i aktywizm polityczny. W następnych książkach, “Dreaming the Dark” oraz “Truth or Dare”, nie mówiąc o “Webs of Power: Notes from the Global Uprising”, Starhawk kładzie większy nacisk na politykę. Polski czytelnik może zapoznać się z jej wizją społeczeństwa poprzez powieść “Piąty święty żywioł”. Jest to świat, gdzie zamiast przemocy rządzi przekonywanie, a “moc-nad” charakterystyczna dla świata patriarchalnego, redukcjonistycznego i zmechanizowanego ustępuje przed “mocą-z-wewnątrz”, mocą świata matriarchalnego, organicznego, holistycznego.

Jako psychologa, interesowały Starhawk sposoby rozwiązywania konfliktu i praca z grupą. Ciekawostką jest fakt, że mroczne książki Starhawk były inspirowane jej pobytami w więzieniu, gdzie zamykano ją np. za demonstracje przeciwko elektrowniom atomowym. W więzieniu organizowała rytuały i grupy robocze. Obecnie Starhawk podróżuje z wykładami na temat czarostwa, ale również pracuje z izraelskimi i palestyńskimi działaczami na rzecz pokoju, organizując warsztaty radzenia sobie z przemocą. Prowadzi również seminaria na temat permakultury, metod działania aktywisty politycznego oraz duchowości, wszystko w ramach jednego kursu EAT – Trening Aktywisty Ziemi. Mieszka w Kalifornii we wspólnym domu z partnerem i przyjaciółmi, czasem przenosząc się do małego domku z ogrodem, gdzie stosuje permakulturę.

Starhawk dwa razy odwiedziła Polskę z warsztatami.