Jak tradycja ustna podróżuje po Europie – na przykładzie jednego z tzw. zaklęć merseburskich

Wicca jest częścią europejskiej tradycji czarownic. Na całym kontynencie znaleźć można podobne techniki i podobne zaklęcia. Brytyjskie czarownice miały szczęście trafić na ludzi, którzy zebrali owe techniki razem  i zaczęli uczyć wszystkich zainteresowanych według określonych standardów. W ten sposób wprowadzili czarownice w dwudziesty wiek. Wicca stała się najpierw synonimem czarostwa, potem zaś na zasadzie reakcji zaczęto oddzielać wicca od jakoby bardziej autentycznych tradycji ludowych, przekazywanych z pokolenia na pokolenie. Wicca miała być wymysłem albo kompilacją źródeł książkowych, a tradycje ludowe miały być przekazywane ustnie. Takie jasno wytyczone granice nie istnieją, podobnie jak nie istnieją jasne granice pomiędzy różnymi regionalnymi rodzajami magii czy pomiędzy magią ceremonialną i ludową.  Gdy tylko ludzie nauczyli się pisać i czytać, a w krajach protestanckich przyszło to szybciej niż w katolickich, magiczne księgi – grimuary – zawitały pod strzechy. Wiejskie czarownice korzystały z literatury magicznej. Po przykłady literatury, z której korzystali dziewiętnastowieczni zaklinacze walijscy i angielscy, odsyłam do „Triumph of the Moon” Ronalda Huttona, rozdział szósty. W Polsce w XIX wieku popularne były XVIII-wieczne grimuary takie jak Czarna Kura, Wielki i Mały Albert czy Czerwony Smok.

Tyle o przekazywaniu tradycji drukowanej. Są również dowody, że zaklęcia przekazywane ustnie wędrowały po całej Europie na przestrzeni wieków. Przykładem dobrze wyeksponowanym w Muzeum Czarostwa w Boscastle w Kornwalii są tzw. zaklęcia merseburskie, a dokładnie zaklęcie na skręcenie stawu.

Najstarsza znana wersja pochodzi z biblioteki katedralnej w Merseburgu i została zapisana w X wieku. Brzmi w tłumaczeniu tak:

Phol i Odyn
wjechali do lasów,
Tam źrebak Baldra
skręcił nogę.
Zaczarowała ją Sinthgunt,
i jej siostra Sunna.
Zaczarowała ją Freja,
i jej siostra Volla.
Zaczarował ją Odyn,
gdyż dobrze wiedział jak:
Jeśli kość zwichnięta,
Jeśli krew zwichnięta,
Jeśli kończyna skręcona:
Kość do kości,
Krew do krwi
kończyna do kończyny,
Tak jakby sklejone były.

W Muzeum Czarostwa eksponowane są schrystianizowane wersje tego samego zaklęcia, pochodzące ze zbiorów folkloru z XIX i XX wieku. Wszystkie cytaty razem z podaniem źródła uprzejmie przesłał mi pan Graham King, w czasie naszej korespondencji kurator Muzeum, dzieląc się jednocześnie ze mną fragmentem swojej niewydanej jeszcze książki na temat magii. Oto niektóre z zaklęć, które wynotował:

Przykład z Szetlandów, zaklęcie na skręcenie stawu, wypowiadane w sekrecie podczas wiązania czarnej wełnianej nitki z dziewięcioma węzłami wokół skręconej nogi czy ramienia:

 

Nasz Pan jechał, 
I źrebiec się poślizgnął; 
On zsiadł
I naprostował, 
Nastawił staw do stawu,
Kość do kości, 
i ścięgno do ścięgna, 
Bądź uleczone mocą Ducha Świętego!

(The New Statistical Account of Scotland, 1845 vol. 15 Shetland)

 

Widzimy, że Phola i Wodana zastąpił Jezus, a boginie zaginęły w akcji.

 

Na Orkadach wypowiadano podobne zaklęcie nad zawiązaną na stawie linianą licią z dziewięcioma węzłami:

Nasz Zbawiciel jechał, 
jego wierzchowiec się poślizgnął; 
Nasz Zbawiciel zsiadł. 
Ścięgno do ścięgna,
Żyła do żyły, 
Staw do stawu,
Kość do kości , 
Nieszczęście do nieszczęścia,
Mocą boską ulecz się!

(“Orkney Charms,” Notes and Queries, series 1, vol. 10) 1854

Ta wersja pochodzi z 1854 roku i jak widać, jest w niej jeszcze mniej z zaklęcia merseburskiego, bo jeździec ani nie wypowiada zaklęcia, ani nie nastawia zwichnięcia.  W następnym, kornwalijskim zaklęciu wierzchowiec nawet się nie poślizgnął i nie wiadomo, o co chodzi:

Chrystus jechał przez most,
Chrystus jechał pod mostem,
Żyła do żyły,
Naciągnięty mięsień do naciągniętego mięśnia.
(HOP 1871)

A w tym zaklęciu z Westy Country w Anglii nie ma już w ogóle fabuły ani nawet pana Jezusa, tylko samo zamawienie:

Kość do kości,
I żyła do żyły,;
I żyła będzie w spokoju
Jak i twoja (imię osoby, która ma zostać wyleczona)
[D&C N&Q 1911]

 

A oto zaklęcie z Polski, które cytuje Stanisław Czernik w „Trzech zorzach dziewiczych”, książce o polskiej poezji ludowej.  Zamiast wysyłać Czytelnika do biblioteki, podaję drogę na skróty do samego źródła. Rocznik „Wisły. Miesięcznika Geograficzno – Etnograficznego” z 1903 roku dostępny jest w Internecie pod tym adresem:

http://www.wbc.poznan.pl/dlibra/doccontent?id=147954&from=FBC

Zaklęcie jest na stronie 390 czyli w zdigitalizowanej formie na stronie 132 z 146.

Jechał Pan Jezus na osiełeczku
bez kalinów lasek, bez zielony mosteczek.
Osiełek się zpeśnął i nóżkę wywichnął.
Najświętsza Panienka bieżała i osełeczka leczyła:
- Niech będzie skóreczka ze skóreczką,
kosteczka z kosteczką,
krewka z krewką,
żyła z żyłą,
siła z siłą.

Zaklęcie jest już schrystianizowane, ale wydaje się być wersją bardziej pierwotną niż cytowane zaklęcia szkockie, kornwalijskie I angielskie, bo oprócz postaci jeźdźca występuje i postać kobieca – boginię zastępuje, jak to zwykle bywa, Maryja. Jest też cała fabuła z zaklęcia merseburskiego oraz dodatkowe zastrzeżenie, że to o boską moc chodzi, nie o moc zaklinającego.

Przypuszczam, że czasu było na to wystarczająco, żeby przekazywane ustnie zaklęcie merseburskie wyruszyło ze Skandynawii w X wieku, w XIX wieku zanotowane było w Szkocji, w 1903 roku w Parafii Puszcza Solska. Nie jest wcale powiedziane, że zaklęcie merseburskie jest oryginalną formą tego zaklinania;  jest to tylko pierwsza forma zapisana, a popularny czar wędrował po Europie już wcześniej. Ile jego wersji w Europie nie odnotowano? Ile wersji znają etnografowie pracujący w różnych językach? Wersję polską przekazałam Grahamowi Kingowi z Muzeum Czarostwa w Boscastle i przekazałam ją w referatach wygłaszanych dwa razy w Republice Czeskiej w 2013 roku. Jednego z referatów wysłuchała m.in. Vivienne Crowley, znana autorka pisząca o wicca, i mam nadzieję, że będzie mogła w razie potrzeby pokazać zainteresowanym, że tradycja ustna obejmuje całą Europę.