Wicca w Polsce ma się dobrze. Sytuacja zaczyna przypominać stan w innych krajach europejskich. Początki były skromne.
Sama trafiłam na wicca w 1995 czy w 1996 roku. Napotkałam to słowo w Internecie, który nie był jeszcze zbyt popularny, a do połączenia używało się modemów dial-up. Już wtedy był źródłem rzeczy alternatywnych i niecodziennych. Ponieważ bardziej interesuje mnie pornografia umysłu niż pornografia ciała, z upodobaniem błądziłam po stronach Stowarzyszenia Płaskiej Ziemi, wróżbitów, thelemitów i w ogóle ludzi niekonwencjonalnych, aż trafiłam na wicca. Czarostwo trafiło mi prosto do serca.
Krąży legenda o istniejących na początku lat 90 kowenach w Warszawie i Legionowie, złożonych z cudzoziemców. Ślad tej legendy można znaleźć u Scotta Simpsona w jego książce “Native Faith”. Sam autor przyznaje, że w latach 90. w Polsce pojawiali się wiccanie – cudzoziemcy na kontraktach, ale nie wie o kowenach, podobnie jak nie wiedzą nic o nich wiccanie tradycyjni. Koweny o kórych mówimy mogły być eklektyczne, albo też nie istnieć wcale.
Tymczasem, informacje o wicca trafiły do polskiej sieci. W 1997 roku napotkałam Pierwszą Polską Stronę Czarostwa. Następną stronę stworzył niejaki Krawcu. Strona, choć już nie istnieje, wywarła na czytelnikach duże wrażenie. Moi rozmówcy zwykle pamiętają, że autor umieścił na stronie swoje zdjęcie oraz informacje m.in. na temat swych preferencji seksualnych (dla ciekawych: “w normie, z domieszką nieszkodliwej perwersji”). Ta strona była podstawowym źródłem informacji w pracy magisterskiej Marka Raua, która zamieszczona w Internecie, do dziś wpływa – nie do końca pozytywnie – na obraz wicca w świadomości nas, Polaków. Przepisane z niej niezbyt dokładne informacje rozprzestrzeniają się w sieci. W 1998 roku na stronie Arkadiusz Lisieckiego z jego wykładami dla Stowarzyszenia Refugium oraz informacjami o reiki pojawił się artykuł o wicca. Strona ta również nie istnieje. Arek Lisiecki jednak pojawi się w dalszej części historii.
1998 rok uznaję za przełomowy dla wicca eklektycznego. Pojawiły się pierwsze książki z wicca w tytule: podręczniki Scotta Cunninghama, wydawane przez Wydawnictwo Astrum. Sądząc z dodruków, cieszą się niesłabnącą popularnością. W tym samym roku “Gwiazdy mówią”, tygodnik astrologiczny, umieszczał już artykuły na temat wicca lub około – wicca: sabaty, czary, magiczne narzędzia. Od 2001 roku tygodnik pośredniczył w kontaktach pomiędzy rozproszonymi wiccanami, współwyznawców można było również znaleźć przez ogłoszenia w nieistniejącym już miesięczniku “Wiedza Tajemna”. Chodzi jednak nadal o czarostwo eklektyczne.
Jednak pierwszą w miarę otwartą grupą osób zainteresowanych wicca stał się kanał ircowy #wicca-pl. Został założony przez kilka osób, które spotkały się na zagranicznych kanałach, między 1997 a 1999 rokiem – w 2000 roku użytkownicy kanału utworzyli na yahoo grupę dyskusyjną wicca-pl.
Jak to zwykle wśród Polaków bywa, nastąpił podział. W połowie 2001 roku z wicca-pl wypączkował wiccaplklub, a w 2003 roku, po pojawieniu się w Marie-Claire artykułu na temat czarownic, jeszcze Wicca-ABC – grupa przeznaczona pierwotnie dla początkujących, następnie dla zainteresowanych wicca tradycyjnym. Żadna z list nie jest już aktywna. Ustąpiły miejsca forom internetowym, które w momencie, kiedy to piszę, chylą się powoli ku upadkowi.
Listy dyskusyjne stworzyły zalążek środowiska pogańskiego. Dzięki dyskusjom wykształciło się polskie słownictwo dotyczące wicca, pojawiło się rozróżnienie wicca tradycyjnego i eklektycznego / czarostwa, rozpoczęły się spotkania pogan zainteresowanych wicca w realu. Na Brzozowej Korze Spisane 3Jane a także strona www.wicca.pl, obie założone w 2003 roku przez uczestniczki grup dyskusyjnych, działają do tej pory.
Spotkania i dyskusje w internecie sprawiły, że rosła świadomość, czym jest wicca tradycyjne i czym różni się od eklektycznego. Popularne stało się sprowadzanie książek z zagranicy i ich wzajemne pożyczanie. Z drugiej strony temat zaczął istnieć w kulturze popularnej: na przykład sporo osób dowiedziało się o istnieniu wicca z Blair Witch Project 2. Otworzyły się sklepiki zorientowane na czarostwo.
Wreszcie pierwsze osoby zaczęły wyjeżdżać zagranicę w celu szkolenia w wicca. Jaskółką był wspomniany wyżej Arkadiusz Lisiecki, który wybrał się do Glastonbury na inicjację do tradycji podobnej do wicca w 2003 roku, w czasach, gdy w Anglii obowiązywały wizy. Zachęcam do lektury jego relacji.
Sama wybrałam się do Anglii w 2004 roku, już po wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej. Tam szybko znalazłam kowen. Po powrocie do Polski kontynuowałam szkolenie, latając do Anglii na rytuały. Przez jakiś czas byłam jedyną wiccanką tradycyjną w Polsce.
Sytuacja zmieniła się w roku 2007. W Warszawie pojawili się cudzoziemcy z tradycji gardneriańskiej, ludzie o kilkunastoletnim doświadczeniu, którzy zaczęli prowadzić kurs wicca dla początkujących. Aktywnie brali udział w otwieraniu polskiego oddziału Federacji Pogańskiej (Pagan Federation), która podniosła polskie pogaństwo na nowy poziom. Pojawiły się regularne spotkania pogan w kilku miastach Polski oraz tak zwane konferencje z referatami i otwartymi rytuałami. Federacja Pogańska zapraszała gości z zagranicy, w tym wiccan, z których niektórzy zaczęli aktywnie działać jako nauczyciele. Format konferencji przejęły różne grupy pogańskie, które organizowały własne imprezy.
W rezultacie działalności lokalnych nauczycieli oraz szkoleniu się Polaków zagranicą powstało w Polsce kilka kowenów tradycyjnych. Utrzymywane są kontakty międzynarodowe w ramach społeczności wiccańskiej. Sytuacja wicca coraz bardziej przypomina sytuację w innych krajach europejskich.