Współcześnie dość popularna jest tendencja do powrotu do korzeni religii, a nawet do rekonstrukcji historycznych praktyk. Natywiści uważają, że należy powrócić do praktyk kultury rodzimej, jako najlepiej przystosowanej do lokalnych warunków i natury lokalnych mieszkańców. Są rozczarowani globalną kulturą. Natywiści odnoszą się czasem niechętnie do globalnej, jak ją odbierają, wicca, religii z Wysp Brytyjskich, według popularnego a błędnego przekonania mieszającej ze sobą różne panteony.
Na taki zarzut mogę żartem odpowiedzieć, że ja jako wiccanka też rekonstruuję. Rekonstruuję religię starożytnej Aleksandrii. W Aleksandrii dzięki współpracy Greków, Egipcjan, Żydów i innych narodów, zamieszkujących kosmopolityczne miasto, doszło do rozkwitu magii i religii misteryjnych. Dorobek Aleksandrii położył fundamenty pod europejską magię ceremonialną. Wartości Aleksandrii – wiedza i tolerancja – chcę przyjąć za swoje wartości.
W przeciwieństwie jednak do grup, które odtwarzają przeszłą religię – przykładem jest znakomity zespół Neos Alexandria – nie staram się rekonstruować czegoś, co kiedyś było. Czerpię z przeszłości, która wiele mnie uczy, i dumna jestem z tradycji, którą mi przekazano. Staram się jednak większy nacisk kłaść na zasady, jakimi rządzi się przekazana mi tradycja, i korzystając z zasad, budować rzeczy nowe. Jestem zwolenniczką postępu w wielu dziedzinach: od mojego ulubionego przykładu, stomatologii, po wicca. Widzę, że wiccanie odrzucają mity i nie szukają uprawomocnienia w nieprawdziwym pochodzeniu z paleolitu. Patrząc z szerszej perspektywy, czarownice widzą, że ich praktyki nie są jedyną religią misteryjną w historii. Doceniając podobieństwa, nie zawłaszczają wszelkich praktyk magicznych. Co nie znaczy, że nie będą korzystać z dokonań innych. Nie wymyśliłam robienia na drutach, ale chętnie korzystam z wynalazku.
Inne sprawy, w których widzę w wicca postęp przez lata, to stosunek do mniejszości seksualnych i do niepełnosprawnych, jednym słowem większa tolerancja i otwarcie na różnorodność ludzkiej natury. Cenię przesunięcie akcentu z płodności na twórczość, z fizycznej polaryzacji męskie / żeńskie na łączenie energii męskich i żeńskich w wymiarze duchowym. Cieszę się, że do wicca przychodzi następne pokolenie za pokoleniem. Nie musimy już udawadniać sobie i innym, że jesteśmy na serio.
Czarownice współczesne nie muszą więc dorabiać sobie rodowodu. Nie znaczy to, że mają za sobą tylko 50 lat historii. Jako gatunek “czarownica wiccańska” powstały w połowie XX wieku. Jako “czarownice” i “magowie”, z których się wywodzą – polecam lekturę Heseltona – mają długie i splątane korzenie. Niektórzy próbują iść na skróty i przypisują sobie dziedzictwo średniowiecznych czarownic – satanistów. Ja osobiście uważam to za element gotyckiej kultury, podobnie jak fascynację wampirami. Blisko stąd już do fantastyki. Inni znów uważają się za spadkobierców babć – czarownic. To może być obiektywna prawda, pamiętajmy jednak o tym, że wiejskie czarownice to dobre chrześcijanki.
“Mój ród zaczyna się na mnie”, powiedział Napoleon. Według jednej wersji Napoleon odciął się arystokracie, dodając: “Pana ród kończy się na panu”. W drugiej wersji anegdoty, opowiedział tak pochlebcom, przedstawiającym Napoleonowi drzewo genealogiczne, wedle którego cesarz wywodził się od rzymskich cesarzy. Podobają mi się te słowa Napoleona. Jednocześnie z pokorą przyznaję, że mój ród nie zaczyna się na mnie. Są za mną pokolenia czarownic. Zarazem nie uznaję ostatecznego autorytetu i sama staram się rozwijać. Podobnie jak starożytni Aleksandryjczycy, szanuję dorobek swojej tradycji i wzbogacam go mądrością innych, czy z innych epok, czy z innych kultur, czy własnymi przemyśleniami. Staram się żyć i dać żyć innym. Ofiary w ludziach w imię czystości wiary uważam za złe ustalenie priorytetów.